Legenda o Czarciej Łapie
W Muzeum na Zamku w Lublinie możemy zobaczyć odcisk dłoni szatana na starym dębowym stole, który dziś przypomina nam o tym, by wyroki sądów były sprawiedliwe.

Otóż kilka wieków temu pewien bogaty magnat najechał i złupił dwór ubogiej wdowy. Biedna kobieta nie miała środków do życia. Zwróciła się więc do sądu odwoławczego w Lublinie, który urzędował od 1578 r. w lubelskim ratuszu zwanym Trybunałem Koronnym, o odszkodowanie za zrabowany i spalony majątek.
Jak głosi legenda proces miał się odbyć w 1638 r. Jednak sprytny magnat zadbał o swój interes. W dniu rozprawy zjawił się ze świadkami, których zgarnął spod wiejskiej karczmy i którzy zobowiązali się zapewne za kilka dzbanów piwa poświadczyć o niewinności szlachcica. Niesprawiedliwość wyroków lubelskich znana była w całej Polsce, bowiem sędziowie Trybunału słynęli z przekupstwa i nieuczciwości. Wyrok, jaki zapadł w tym procesie, był niekorzystny dla wdowy, sędziowie uznali, że wdowa sama spaliła swój majątek, aby wymusić odszkodowanie na bogatym magnacie. Zrozpaczona kobieta wychodząc z sali rozpraw krzyknęła:
„Nie ma sprawiedliwości na tej sali. Już sami diabli sprawiedliwszy wyrok by zasądzili”.
W nocy pod gmachem sądu zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Świadkowie widzieli trzy czarne karoce ciągnięte przez piękne czarne konie. Z karocy wysiadło trzech mężczyzn w długich czarnych płaszczach i perukach, jakie zazwyczaj nosili sędziowie. Weszli do gmachu sądu, otwierając drzwi, które w nocy były zamknięte na klucz.

Udali się do sali rozpraw i zajęli miejsca przy stole sędziowskim. W tej samej chwili zjawili się: poszkodowana, czyli biedna wdowa, magnat, ich świadkowie i skryba, która zapisywała przebieg rozprawy.
„Sędziwie” jeszcze raz wysłuchali relacji obu stron, naradzili się i wydali wyrok, który tym razem był korzystny dla wdowy. Magnat musiał zapłacić wdowie odszkodowanie za zrabowany i zniszczony majątek. „Sędziowie” zaczęli składać podpisy na zasądzonym wyroku.

Jednemu z nich osunęła się ręka z pióra i opadła na stół trybunalski. W tym momencie świadkowie zamarli z przerażenia, bowiem w miejscu, gdzie „sędzia” położył dłoń, uniósł się dym, a na stole pozostał ślad diabelskiej łapy.
Było już wiadomo, że korzystny dla biednej wdowy wyrok wydali diabli.
Legenda o Czarciej Łapie i Sądzie Diabelskim jest bardzo aktualna w Lublinie. W ubiegłym roku grupa lubelska Poławiacze Pereł Improv Teatr zaprezentowała w centrum miasta na placu Litewskim spektakl pt.: Czarcia Łapa. Była muzyka na żywo, śpiew, ogień, dym i czary też na żywo. Dorożki złowrogo krążyły po Lublinie… Lublinianie bawili się wspaniale.
