Czy czosnek jest wrogiem kochanków?

czosnek-olbrzymi-allium-giganteum
fot. Wikipedia

Czy czosnek jest wrogiem kochanków?

Elżbieta Romanowska 9.5.2019

Czosnek pochodzi z pustynnej Kirgizji. Od najdawniejszych czasów i na całym świecie wiąże się z nim (równie silnie jak zapach czosnku z jego amatorem) niezwykle bogaty folklor symboliczny. Wpłynęły na to dezynfekujące i wzmacniające właściwości czosnku.
Nie wiemy, czy trafił do Ameryki wraz z przybyłymi z Azji myśliwymi, czy też ziarna jego ładnych gwiaździstych kwiatów przywiał zachodni wiatr? W każdym razie rośnie dziko we wszystkich lasach Quebecku i kanadyjscy indianie chętnie go używają.
Mimo swoich uznanych zalet czosnek ma nie tylko przyjaciół. Wielu ludzi czuje do niego wstręt, np. kapłanki Kybele zakazały wstępu do swej świątyni w Rzymie tym, którzy zjedli czosnek. Może zresztą z jakichś magicznych powodów.
Dwa tysiące lat wcześniej rzymski poeta Horacy w dniu przyjazdu do Rzymu padł ofiarą niestrawności po zjedzeniu baraniej głowy w czosnku:
Jeśli zdarzy ci się zakosztować takiego dania, płochy Mecenasie, niechaj kochanka odepchnie ręką twe pocałunki.
Otóż nie, czosnek nie jest wrogiem kochanków. Zawiera liczne związki siarki, której głównym składnikiem jest skuteczny afrodyzjak. Lepiej było poradzić płochemu Mecenasowi, aby zjadł wraz kochanką wielkie aïoli (małego nie ma) i aby potem wspólnie udali się na „sjestę”. Zresztą Henryk IV, który został ochrzczony ząbkiem czosnku, znany był z tego, że zatruwał powietrze na miłosnych schadzkach, ale jeszcze bardziej słynął ze swoich sercowych podbojów.
Grecy nie byli wielkimi amatorami czosnku, ale za to ich spadkobiercy, Bizantyjczycy, bez umiaru używali go w kuchni, a nawet jedli czosnek bez żadnych dodatków, jeszcze niedojrzały i miękki, pieczony, a potem roztarty z oliwą i solą. To znakomita rzecz, którą spotyka się jeszcze w Hiszpanii. Tyle że trzeba lubić czosnek. Jest zresztą w tej postaci o wiele słabszy, niż się wydaje i wcale nie ciężki, bo niestrawny w czosnku jest tylko kiełek.
Jeśli jednak wierzyć kronikarzowi cesarza Aleksego, Komnenosa, Bizantyjczycy z XI wieku nie mogli znieść woniejącego oddechu krzyżowców Rajmunda z Tuluzy. Greków oburzała pewnie arogancja przybyszy, którzy czuli się już jak w podbitym kraju.
Alfons Kastylijski, tak samo uczulony na czosnek jak kapłanki Kybele, z pewnością nie wziął do ust puree z czosnku. Jego poddani nadużywali chyba tego przysmaku, skoro w 1330 roku wydał prawo zakazujące wstępu na królewski dwór rycerzom, którzy zjedli czosnek (cebulę też). Zabraniano im w dodatku odzywać się do innych dworzan przez cztery tygodnie.
Aillee był to sos czosnkowy, bardzo popularny od XII do XIV wieku. Można właściwie powiedzieć, że to była zupa, bo maczano w nim kawałki chleba. Do czosnku utłuczonego razem z migdałami albo orzechami włoskimi, zależnie od regionu, dodawano miękisz chleba i zalewano papkę bulionem z mięsa lub drobiu. Aillee był ponoć prawdziwie zbawienny w zimie, gdyż chronił przed bronchitem i grypą.
Jak mówiono w Prowansji: „Czosnek to przyprawa korzenna biedaka”. Ale i lekarstwo. Co usprawiedliwia inny jego przydomek: „Odtrutka biedoty”.
Czosnek wchodził w skład całego mnóstwa diet i leków na najrozmaitsze choroby, między innymi dżumę. Kiedy w 1726 roku wielka epidemia dżumy spustoszyła Marsylię, czterech hultajów, którzy okradali zmarłych, niesprawiedliwie i zdawałoby się cudem uniknęli zarazy. Schwytani, podali na przesłuchaniu receptę, którą wypróbowano na grabarzach-skazańcach; kawaler Roze, wypijając ten dezynfekujący preparat, wykazał się taką samą odwagą jak przy ratowaniu swoich nieszczęsnych współobywateli. Był to czosnek macerowany w occie, nazwany później „octem czterech złodziei”. Nasączono nim tampon, przez który trzeba było oddychać. Palił nos, ale oszczędzał żołądek. Zalecano też stałe noszenie na szyi sznurka czosnku.
Być może dlatego Aleksander Dumas, który przemierzał Marsylię wzdłuż i wszerz, nosząc się z pomysłem napisania Hrabiego Monet Christo, oświadczył w swoim „Słowniku kulinarnym”: Powietrze w Prowansji jest przeniknięte zapachem czosnku, więc bardzo zdrowo nim oddychać…



Opracowano na podstawie

  • Maguelonne Toussaint-Samat, Historia naturalna i moralna jedzenia, Warszawa 2002

Strona do prawidłowego działania używa cookies Więcej informacji

Informacja prawna: Ustawienia plików cookie na tej stronie internetowej są ustawione na "zezwalaj na pliki cookie", aby zapewnić Ci jak najlepsze wrażenia z przeglądania. Jeśli nadal używasz tej witryny bez zmiany ustawień plików cookie lub klikniesz "Akceptuj" poniżej, to wyrażasz na to zgodę.

Zamknij